Re: Dziwne stosunki rodzinne – ku pokrzepieniu se

hanka_1974 napisała:

Ja n

> ie utrzymuję kontaktu z rodziną, mimo, że wszyscy żyją. Po prostu tak się potoc

> zyło z różnych względów. Nie wiem, czy kiedyś to się zmieni, ale jakoś zupełnie

> nie mam teraz takiej potrzeby. Nie wyniosłam z domu zbyt dużego poczucia przyn

> ależności do stada i nie mam tego teraz, w dorosłym życiu.

Dokładnie to samo mogłabym napisać o swoich relacjach z rodziną ze strony taty. W ogóle jestem samotnikiem, mam, jak to trafnie ujęłaś, małą potrzebę przynależności do stada i męczy mnie to, że w obrębie rodziny tyle rzeczy „trzeba” i „muszę”, a tak mało „chcę”. Ze strony mamy została mi właśnie mama-wdowa i jej samotna siostra, ja nie mam rodzeństwa, więc jakoś tak się utarło, że „muszę” się zainteresować, co u jednej i u drugiej. Do mamy „muszę” zadzwonić dwa razy dziennie i pogadać o niczym (nie umiem i nie lubię rozmów o niczym, wystarczyłby mi jeden telefon na dwa dni) i przyjść w niedzielę na obiad (bo mi jej szkoda). Wśród rodzeństwa męża też brak przyjaźni, owszem, w razie czego sobie pomogą, ale brak jest serdeczności, chęci spotkań…Jeden z braci jakiś czas temu został ojcem, był problem ze znalezieniem chrzestnych, nikt nie chciał. Takie to relacje.