Re: hela….

oj, ale po co ja jakieś niestworzone historie wymyślam, skoro z ostatnich kilku tygodni mam prawdziwą – o wiele ciekawszą.

Otóż ktoś, nazwijmy go pan Krzysio zadzwonił, że mu jakiś tam sprzęt nie działa. Pan Krzysio jest w nieco zaawansowanym wieku o technice pojęcia nie ma ale lubi mieć nowe zabawki. Więc poprosił, żebym ja (jako ta wszechwiedząca i wszystko-umiejąca) sprawdziła w internecie i pomogła mu problem rozwiązać. W pierwszej chwili zgodziłam się ale chwili namysłu postanowiłam go odesłać do sprzedawcy bądź serwisu – sprzęt jest nowy, więc może jakiś wadliwy a ja będę jak głupia naprawiać przez neta coś czego na oczy nie widziałam. Zadzwoniłam, ale pan Krzysio gdzieś wybył więc przekazałam info jego żonie.

Pod wieczór okazało się, że pan Krzysio prosto po telefonie do mnie pofatygował się do sklepu i problem został raz-dwa rozwiązany.

Opatrzność nade mną czuwałam, że nie spędziłam kilku godzin w sieci szukając rozwiązania, bo bym chyba musiała odwiedzić pana Krzysia i gołymi rękami życia go pozbawić, że mi d… bez potrzeby zawraca.

O! Takie przypadki też się zdarzają!



człowiek byłby dużo mądrzejszy, gdyby jako dziecko nie dał sobie wmówić, że jest głupi