niestety, na mnie nie licz
nie znoszę prasowania i nie ma dla mnie żadnej motywacji ani żadnych pieniędzy, które zmusiłyby mnie do prasowania więcej niż te nieliczne rzeczy, które w domu rodziną posiadamy.
dziecko 6-letnie ubiera sie samo i samo z szafy wybiera ubrania. gdybym te ubrania wcześniej prasowała to zamordowałabym swe dziecko, bo robi w tych kupkach taki kipisz, przewraca te ciuchy tam i nazad, że po 3 dniach jest demolka i cuchy potrafią jak psu z gardła wyglądać. ba, i mój mąż potrafi takie rzeczy robić.
pranie rozwieszam sama wg zasad opisanych wyżej, jeszcze staranniej składam i wkładam do szafy. nasze ubrania składają się głównie z rzeczy wg mnie niewymagających prasowania, czyli dzianinki, bawełna, tudzież coś co nawet jest specjalnie gniecione nawet kupuję mężowi bardzo drogie w mojej ocenie codzienne koszule jakiejś niemieckiej firmy, których nie trzeba prasować – cos tam na metce mają non iron i są po 3 stówy, czasem po 2.
uwierz, że te nieliczne ciuchy, które jednak należy prasować – spodnie od garnituru, wizytowe koszule, sukienki balowe – najzwyczajniej w świecie mieszczą się w szafie nawet niewyprasowane
to kwestia wiary prawie jest trzeba sobie w życiu radzić.
jak dawno temu nie mogłam sobie poradzić z białym praniem, w sensie, że biel mi się robiła mniej bielsza to pozbyłam sie białych prześcieradeł, ręczników, białych bluzek, biustonoszy , majtek itp. i spokój przy dziecku nieco tych białości nabyłam, ale to przynajmniej jest już co jakiś czas jeden osobny wsad do pralki, bo wcześniej to 2 pary majtek, cyckonosz i podkoszulka, raz ręcznik czy prześcieradło i nie wiadomo z czym to prać.
no w każdym bądź razie, jeżeli już musisz (albo „musisz” ) prasować to trudno, współczuje bardzo i nie wiem jak Cie wesprzeć.