> Obawiam się, że Twoje porównania są nie do końca trafione.
Dlaczego? Ktoś ma długi, więc to jego zobowiązania. Nie można (nie ma takich przepisów w prawie pracy), które obarczają innego człowieka odpowiedzialnością za te długi.
Wyjątkiem są sprawy spadkowe, alimentacyjne, podatkowe itp. ale to tak czy owak nie podlega pod prawo pracy.
> Pod warunkiem jednak, że
> kredyt został udzielony zgodnie z regulaminem i pracownik nie podjął takiej dec
> yzji samodzielnie.
Tutaj jak sądzę zgodę na wydanie zaliczki także podpisywał pracodawca, a nie kasjerka.
> Za nierozliczenie jednej zaliczki nikt to autork
> i wątku nie miałby pretensji, ale za x zaliczek – już tak i absolutnie to rozum
> iem.
Ale to jest broszka tego człowieka, a nie kasjerki. To on wyrządził szkodę w firmie i jego należy ścigać. Ją można co najwyżej obcyndolić i zwolnić za niedopełnienie obowiązków. Natomiast żaden sąd nie uzna roszczeń finansowych zakładu pracy w stosunku do niej, bo nie ona wyrządziła firmie szkodę, tylko inny pracownik.
> Na miejscu założycielki wątku, wolałabym się dogadać z pracodawcą tak, żeby roz
> łożył mi dług na raty niż wywalił z roboty – bo (moim zdaniem – rażące zaniedba
> nie obowiązków) ma ku temu podstawy.
A ja bym wolała zmienić pracodawcę, bo to wyraźnie jakaś dupa wołowa, skoro do tego stopnia nie wie, co się u niego w firmie dzieje.
—
R.