Sprzątam w domu i co z tego, jak i tak panuje w nim nieład.
Przy 3-latku nietrudno o niego. Ale nie tylko. Mój mąż też ma tu spory udział.
Rzeczy rozrzucone byle gdzie, coś spadło – niech leży, kuchenka nieumyta po smażeniu itp.
Powinnam ciągle chodzić i układać… Po sobie też.
Pewnie trochę przejaskrawiam, ale… Posprzątam, a za chwilę sterta rzeczy na pralce, spodnie na krześle, wino czerwone na ścianie…itp.
Jak nad tym zapanować? Da się?